"Odkrywcy Taurus" - Mama jeździ e-rowerem z dzieckiem na pokładzie.
Recenzja górskiego roweru elektrycznego Kreidler Vitality Dice z przyczepką dla dziecka Thule Chariot Cross.
Od zawsze lubiłam jeździć na rowerze. Pasję tę zaszczepił we mnie mój Tata. Bardzo lubiliśmy docierać w nowe miejsca. Popołudniami wspólnie odkrywaliśmy pobliskie górnośląskie szlaki, a najbardziej lubiliśmy jeździć po lasach. Teraz kiedy czuję wiatr we włosach, pedałuję co sił w nogach i serce mocniej mi bije przypominam sobie tamte wycieczki. Rower niezmiennie wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Bardzo się ucieszyłam, kiedy będąc w ciąży mogłam nadal kręcić kilometry. Oczywiście z umiarem, troską o siebie i rozwijającego się malucha.
Trudne rowerowe początki z małym dzieckiem.
Dziś jestem mamą czteroletniego chłopca i staram się moją rowerową radość przekazać synkowi. Niestety, ze względu na jego wzmożone napięcie mięśniowe musiałam dość długo czekać by zabrać go na wspólną rodzinną wycieczkę. Odkąd skończył 2.5 roku zaczął jeździć na rowerku biegowym, ale również ze mną w foteliku montowanym do ramy roweru. Dobrze podróżowało nam się razem, jednak pokonywanie krawężników, a także strome podjazdy stanowiły dla nas wyzwanie ze względu na zaburzony środek ciężkości. Dawaliśmy sobie jakoś radę, ale czułam te ograniczenia. Nieraz zsiadałam z roweru, by wjechać na chodnik, a także by pokonać stromy podjazd.
Domowa codzienność nie pozwalała na częste wycieczki, ani samodzielne rowerowe treningi, więc moja kondycja pozostawiała wiele do życzenia. Rowerowe wojaże z 16-kilogramowym „słodkim ciężarem” plus waga fotelika robiły swoje. Ograniczaliśmy się raczej do krótkich przejażdżek. Po trudnym tygodniu marzyłam bardziej o tym, by położyć się na kanapie, aniżeli wylewać hektolitry potu na leśnych szlakach. Jednak cały czas brakowało mi ruchu na świeżym powietrzu, przemieszczania się, a szczególne odkrywania nowych miejsc.
Rower elektryczny tylko dla emerytów?
Szukałam w Internecie różnych sposobów na to jak spędzać aktywny czas nie musząc od razu brać udziału w maratonach. Wtedy natknęłam się na artykuł o rowerach elektrycznych. Te pojazdy raczej kojarzyły mi się z holenderskimi rowerami miejskimi i emerytami zza zachodniej rubieży… Ale w pewnym momencie znalazłam elektryczny rower górski, który mocno mnie zaciekawił. Poczułam ochotę na to, by przetestować taki pojazd w leśnym terenie. Takim, gdzie jest również trochę podjazdów. I stało się, dzięki uprzejmości Taurus, który jest dystrybutorem marki Kreidler w Polsce zostałam na kilka dni opiekunem e-roweru Kreidler Vitality Dice. Jeździłam na nim sama, a także z synkiem, który podróżował w przyczepce Thule pożyczonej również od Taurusa.
Rodzinna wycieczka rowerem elektrycznym z przyczepką rowerową Thule Chariot Cross.
Wraz z mężem, pierwszy raz odkąd zostaliśmy rodzicami, zrobiliśmy całą rodziną tak długą (na miarę naszych możliwości ;) trasę w pagórkowatym terenie, która wyniosła ok. 50 km. Mąż jechał swoim poczciwym góralem, ja zaś ciągnęłam elektrykiem przyczepkę z maluchem. I cóż mogę powiedzieć… Jak rydwan w ogniu parliśmy z synem do przodu, podczas gdy mąż dyszał i sapał próbując nas dogonić. Synek miał wiele frajdy z tego, że rodzice się ścigają, a my cieszyliśmy się, że znów wspólnie odkrywamy lokalne krajobrazy. Z uśmiechem na ustach pokonywaliśmy górnośląskie lasy i hałdy. Dotarliśmy nawet na miejsce, gdzie w 2016 odbywał się Runmageddon Silesia Classic, czyli na hałdę w Zabrzu – Makoszowach. To wzgórze jest również ulubionym punktem treningów lokalnych miłośników MTB. Z dzieckiem w foteliku na pewno nie byłoby możliwe tam się dostać. Bałabym się o jego bezpieczeństwo np. że nie dam rady podjechać pod stromą górkę i się razem wywrócimy.
Przyczepka rowerowa Thule - bezpieczna dla dziecka oraz rodzica i funkcjonalna.
Jestem bardzo miło zaskoczona funkcjonalnością przyczepki. Jako rowerzysta czułam totalną swobodę, gdyż nic mi nie zaburzało środka ciężkości. Sama przyczepka sportowa ma duże pompowane koła, jest niesamowicie stabilna, a dziecko zajmuje w nim wygodną pozycję. Syn nawet uciął sobie w niej drzemkę, bo oparcie można do spania odchylić. Ma też schowek na wszystkie „przydasie” - nie musieliśmy brać ze sobą plecaka, bo napoje, przekąski i wszystkie inne akcesoria zmieściły się w sakwie bez zbędnej gimnastyki.
Podczas, gdy byłam spokojna o bezpieczeństwo dziecka, dzięki elektrycznemu wspomaganiu w rowerze mogłam lepiej skupić się na jeździe. Mieć syna „na pokładzie” i z taką lekkością wturlać się pod górkę... Dla mnie jako mamy szukającej w wycieczkach rowerowych odskoczni od codzienności oraz odpoczynku, a nie katorżniczego treningu to było nowe i emocjonujące odczucie. Dzięki elektrycznemu napędowi wyposażonemu w 9 biegów, miałam wrażenie jakbym jechała bez przyczepki. Nawet było mi jeszcze lżej, niż jadąc na tradycyjnym góralu. Mogę to porównać do odczucia, kiedy uczyłam się jeździć na rowerze, a tata asekurował mnie tyczką i zachęcał do szybszej jazdy.
Jak działa elektryczne wspomaganie w e-rowerze.
Warto tu zaznaczyć „wspomaganie”, bo rower za nas nie pojedzie. Wbrew wielu opiniom, które usłyszałam o elektrycznych jednośladach. By jechać trzeba pedałować, więc zapewniam: jadąc elektrykiem również można się zmęczyć! Jednak w jakim stopniu – o tym decydowałam ja, a nie wymagający teren. Bardzo doceniłam to, że podczas całodziennej wycieczki level przyjemnego zmęczenia nie przeszedł na najwyższy w hierarchii pt. totalna padaka. Ta wyprawa była bardzo ciekawym odkryciem także w kontekście tego, jak radziliśmy sobie ja i mąż podczas jazdy. Mimo, że jechałam z dzieckiem w przyczepce, a mój elektryczny rower ważył więcej, niż rower męża, nadal miałam siłę pedałować.
Warto podkreślić, że e-rower jest trochę cięższy niż tradycyjny góral z uwagi na silnik, który znajduje się przy korbie, osprzęt oraz baterię.
Oto porównanie wagowe naszych sprzętów:
-
Rower górski męża: 13.9 kg
-
Mój zestaw: aż 53.7 kg, na co złożyły się:
-
Syn 16 kg
-
E-rower Kreidler Dice 22.2 kg
-
Przyczepka Thule Chariot Cross 14,5 kg, z ekwipunkiem ok. 15.5 kg
-
Uznaję, że elektryczne wspomaganie nie tylko zredukowało odczucie całości ciężaru, ale nadal pomagało mi w jeździe. Pod koniec wycieczki miałam chęć zrobić jeszcze paręnaście kilometrów, ale podróżowaliśmy rodzinnie, więc zakończyliśmy wycieczkę w poczuciu dobrostanu każdego z nas.
Test roweru elektrycznego w lesie i na asfalcie.
Na kolejną przygodę z elektrycznym Dice’em wybrałam się już sama, bo byłam ciekawa jak górski rower elektryczny sprawdzi się w terenie mieszanym asfalt + lasy. Początek trasy to były raczej płaskie lasy. Tu rower sprawdził się równie dobrze, jak podczas rodzinnej wycieczki, ale jechałam o wiele szybciej, bardziej agresywnie. Częściej wykorzystywałam przerzutki, zmieniałam tryby jazdy. Cały system wspomagania dopasowuje się dynamicznie do stylu pedałowania. Gdy jechałam pod górę działał mocniej, na zjazdach nie pracował (oszczędzając baterię), na wypłaszczeniach zaś dozował siłę proporcjonalnie do wysiłku wkładanego przeze mnie. Warto tu podkreślić, że elektryczne wspomaganie można w każdym momencie wyłączyć, jego siłę można też regulować z pomocą trybów.
Do wyboru są:
-
Eco
-
Tour
-
Sport
-
Turbo
Eco to tryb o najmniejszym wspomaganiu, Turbo o największym. Całą rodzinną wycieczkę przebyłam na trybie Tour. Drugą, samotną trasę na trybach mieszanych, a także bez wspomagania.
Sterowanie wspomagania znajduje się przy kierownicy po lewej stronie, a tryby przełącza się wygodnymi dużymi przyciskami, w które nietrudno trafić jadąc po wertepach. Każdy tryb pokazuje również szacunkową ilość kilometrów, podczas których będzie nas wspierał. To bardzo przydatna opcja by ocenić czy energii w baterii wystarczy na powrót do domu. Dystans jaki przebyłam na jednym ładowaniu zależał od bardzo wielu czynników – tego czy jechałam sama czy z przyczepką, trasy, intensywności z jaką korzystałam ze wspomagania i używanego trybu. Zaobserwowałam, że jak jechałam spokojniej to zasięg oferowany przez wspomaganie spadał stopniowo, zaś na trybie Turbo kilometry szybciej szły w dół.
Jazda rowerem elektrycznym bez wspomagania.
Z wyczerpaną baterią również można jechać, tak samo jak tradycyjnym rowerem. Jedyne, na co należy zwrócić uwagę, to fakt że elektryk jest cięższy niż tradycyjny rower wspomagany siłą mięśni, więc trzeba włożyć trochę więcej energii by się rozpędzić lub wjechać pod górę.
Jak wspomniałam wcześniej, testowałam rower również na drodze asfaltowej, chcąc się porządnie rozpędzić. I tu, moim zdaniem, sprawdził się gorzej niż w terenie. Gdy licznik przekraczał 25 km/h nie czułam już wspomagania. Miałam wrażenie, że napęd stawia mi coraz większy opór, bym nie mogła rozpędzić się bardziej o własnych siłach.
Jest to niestety spowodowane regulacjami prawnymi. W myśl obowiązujących przepisów znamionowa moc ciągła silnika e-roweru nie może przekraczać 250 W i musi być zmniejszana stopniowo oraz spadać do zera po przekroczeniu 25 km/h. W kontekście bezpieczeństwa rowerzysty i innych uczestników ruchu drogowego ma to swoje uzasadnienie.
Powyższe obostrzenia obejmują każdy typ, markę i model elektrycznego roweru i warto mieć tego świadomość kupując tego typu jednoślad. Ja zaś gorąco zachęcam, by taki rower wypożyczyć i wyrobić sobie własne zdanie na jego temat, bo ilość mitów o tego typu pojazdach rośnie wraz z ich popularnością.
Podsumowanie recenzji górskiego roweru elektrycznego.
Do samotnych rowerowych wypadów, kiedy chcę pojechać szybko, a także do załatwiania spraw na mieście wybieram mój obecny rower górski BMC Sportelite. Jest lekki, zwinny, ma amortyzowany widelec, czyli wszystko to, co niezbędne do rekreacyjnej jazdy w różnych warunkach. Dodatkowo, wymieniłam mu opony z typowo górskich na takie, które nadają się na różne nawierzchnie. Dzięki temu rower świetnie sprawdzi się także na utwardzonych ścieżkach rowerowych.
Jeśli zaś zechcę zdobywać górskie szlaki ze stromymi podjazdami lub wozić dziecko jako pasażera (w foteliku lub w przyczepce) i móc rodzinnie całymi dniami odkrywać nieznane zakątki, z pewnością zdecyduję się na kupno roweru elektrycznego.
Dzięki „elektrycznym” wycieczkom totalnie zmieniłam zdanie o e-rowerach, szczególnie tych w górskim wydaniu. Pojazdy te stają się coraz bardziej popularne nie tylko na zachodzie. W polskich większych miastach również dają się zauważyć. Coraz częściej spotykam te jednoślady również w górach, które stają się dostępne dla każdego rowerzysty.
Jeśli mam wyrazić zdanie o rowerze elektrycznym jako środku transportu do pracy to taki elektryk sprawdzi się dobrze, by po drodze się nie spocić i móc ze stylem wypełniać pracownicze obowiązki. Niepotrzebna mi kawa, kiedy mam za sobą poranną dawkę ruchu na świeżym powietrzu.
Dziś uważam, że każdy może znaleźć rower elektryczny dla siebie. Testujmy różne typy jednośladów i porównujmy je w okolicznościach, jakie tylko nam przyjdą do głowy. Najważniejsze to mieć świadomość swoich potrzeb i odpowiednio dopasować do nich wymarzony pojazd, który wywoła u nas radość odkrywania.
Ola z Rodziną.
Rower elektryczny oraz przyczepkę rowerową dla dziecka możesz wypożyczyć w Wypożyczalni Taurus
https://wypozyczalnia.taurus.info.pl/
Produkty:
Elektryczny rower górski Kreidler Vitality Dice, nowsza wersja
https://www.taurus.info.pl/pl/p/Vitality-Dice-6.0-29-500Wh-He-43cm/21326
Przyczepka rowerowa dla dziecka Thule Chariot Cross
https://www.taurus.info.pl/pl/p/Thule-Chariot-Cross2-2019-czerwonyszary/22009
Rower górski BMC Sportelite Two
https://www.taurus.info.pl/pl/p/BMC-SPORTELITE-TWO-M/25315
p.s. do zdjęć zdjęłam kask, gdyż był niesamowity upał. Natomiast w trakcie jazdy zawsze mam go na sobie. Dbajmy o siebie, szerokości!